„Proszę Państwa, NFZ nie refunduje dalszej możliwości leczenia i odsyłamy do leczenia hospicyjnego”- to jest dramat!
Komentarza dot. leczenia raka nerkowokomórkowego dla Stowarzyszenia Mężczyzn z Chorobami Prostaty „Gladiator”, udzielił prof. dr hab. n. med. Cezary Szczylik – Ordynator Oddziału Onkologii Klinicznej i Chemioterapii ECZ Otwock
W leczeniu raka nerkowokomórkowego, to co się zmieniło w ostatnich latach, to przede wszystkim wejście immunoterapii. Sytuacja w Europie, a sytuacja w Polsce i możliwości tego leczenia są dramatycznie różne. Największym „kłopotem” są pacjenci z pośrednimi i złymi czynnikami rokowniczymi. Ich odpowiedzi na leki dotychczas stosowane i u nas refundowane w pierwszej linii są bardzo krótkie, bardzo szybko progresją i giną. Na ta chwilę w pierwszej linii w Europie Zachodniej jest nowy inhibitor kinaz- stosowany u nas w drugiej linii tj. kabozantynib, ale możliwe są połączenia immunoterapii czyli ipilimumabu, z kilkoma już przebadanymi połączeniami inhibitorów kinaz -może to być pazopanib, sunitynib, kabozantynib. Trój-lekowe czy dwu-lekowe leczenie samej immunoterapii kombinowanej czy połączonej z inhibitorami kinaz jest dla tych chorych niezwykłym postępem. Należy zauważyć, że przedłużenie czasu do progresji, czasu przeżycia jest wielokrotnie wyższe dla grupy chorych ze złymi czynnikami rokowniczymi, dla których tak naprawdę w Polsce w ogóle nie ma leczenia. Ta grupa chorych dostaje stary lek- psirolimus, refundowany na podstawie nienajlepiej wykonanego badania fazy trzeciej. Chorzy mają świadomość, że „coś” dostają, ale tak naprawdę standard leczenia na świecie jest zupełnie inny.
Kolejnym problemem jest fakt, że gdy chorzy leczeni w pierwszej i drugiej linii progresją, w tym kraju stoją pod ścianą. Komunikat, który dostają od lekarzy jest następujący: „Proszę Państwa, NFZ nie refunduje dalszej możliwości leczenia i odsyłamy do leczenia hospicyjnego lub do domu”- to jest dramat. Jest to jednak stosunkowo nieduża grupa chorych, bo wg duńskich badań oraz obserwacji naszego ośrodka na podstawie bazy NFZ, do trzeciej linii dociera 15% chorych i my nie mamy im nic do zaoferowania. Przed podobnym dramatem postawiono grupę chorych, która jest pierwotnie nieoperacyjna. Nie wykonuje im się nefrektomii dlatego, że z punktu widzenia ustaleń chirurgicznych tych chorych nie można leczyć chirurgicznie. Natomiast w wytycznych NFZ chory może być zakwalifikowany do programu terapeutycznego pod warunkiem, że będzie miał wykonaną nefrektomię. Ta grupa obejmuje 10% wszystkich chorych, uwzględniając, że co roku mamy 5 tysięcy nowych przypadków. Tym chorym odmawia się leczenia co jest niekonstytucyjne dlatego, że istnieją badania kliniczne, które jednoznacznie wskazują na to że Ci chorzy odnoszą korzyść tak samo jak chorzy, u których wykonano nefrektomię, a mieli rozsianą chorobę.
Polska jest w ogonie Europy, a grupa z rakiem nerkowokomórkowym jest najgorzej doświadczona w procesie refundacyjnym porównując do nowotworów płuca czy czerniaka.