Home » Aktualności » Nasze zwycięstwo – telefon zaufania

Nasze zwycięstwo – telefon zaufania

tel

Telefon zaufania był pomysłem na kontakt z pacjentem, który chce pozostać anonimowy. Byliśmy pierwsi z organizacji pacjenckich, którzy taki projekt wprowadzili w życie. Nie było to łatwe, bo ludzie chorzy niechętnie zwierzają się ze swych problemów. A jednak się udało. Pomógł nam m.in. nasz biuletyn, gdzie w każdym numerze była zawarta informacja o tym kontakcie i zachęta, aby w razie potrzeby z niego korzystać.

Początkowo dzwoniły kobiety – żony, córki, wnuczki a nawet partnerki swych mężczyzn. One pierwsze widziały, że z ich „chłopami” dzieje się coś niedobrego i trzeba temu zaradzić. Oni się wstydzili i za nic nie chcieli dać się zaciągnąć do gabinetu lekarskiego na kontrolę. Tymczasem choroba robiła swoje – naglące parcie moczu już nie tylko w dzień, ale i w nocy, słabnąca mikcja, a nawet pojawiający się krwiomocz – to oznaki, że trzeba się przełamać i dla ratowania własnego zdrowia a czasem i życia oddać się w ręce lekarzy.

Dalej więc dzwoniły kobiety, ale za ich pleców coraz częściej było słychać – a zapytaj jeszcze o to i o tamto. Po jakimś czasie sytuacja się odwróciła, teraz dzwonią mężczyźni z konkretnymi pytaniami. Czasem rozmowy są długie, bo oni jeśli się już zdecydują zadzwonić, to chcą wiedzieć jak najwięcej. Niektórzy się niecierpliwią, bo myślą, że mają do czynienia z lekarzami, którzy rozwiążą wszystkie ich problemy. Tymczasem my sami jesteśmy pacjentami i uczestnikami spotkań edukacyjnych.

Robimy więc to, do czego zostaliśmy powołani – pomagamy w nawiązaniu kontaktu ze specjalistami, a także wysyłamy pakiety materiałów edukacyjnych (ulotki, broszury, biuletyny). Każdy kto do nas zadzwoni i poda swój adres otrzymuje bezpłatnie taką przesyłkę. Otrzymujemy potem telefony z podziękowaniami i prośbami o więcej informacji o naszym Stowarzyszeniu. Niektórzy zostają naszymi członkami i włączają się w cykl działań profilaktycznych oraz upowszechnianie edukacji prozdrowotnej.

To nasze ciche zwycięstwo, bo dzięki nawiązanemu porozumieniu wielu dowiedziało się o swej chorobie i jak sobie z nią w trudnych chwilach poradzić. Zanosimy w ten sposób edukację „pod strzechy” – w odległe zakątki kraju, gdzie trudno o wizytę u lekarza rodzinnego a co dopiero u specjalisty. Prosimy więc – dzwońcie! ducha nie gaście!