Prezesem Stowarzyszenia Mężczyzn z Chorobami Prostaty
„Gladiator” im. Prof. Tadeusza Koszarowskiego
Panie Prezesie, jak Pan ocenia działalność Stowarzyszenia „Gladiator” z perspektywy 10 lat jego istnienia?
Rozpoczęliśmy naszą działalność już w 2002 roku. Mieliśmy wiele problemów. Jednym z nich były finanse i zanim doszliśmy do pierwszych sukcesów to trochę trwało. A także trzeba się było wszystkiego od początku uczyć. Uruchomiliśmy telefon zaufania i tak zapoczątkowaliśmy nasz kontakt z pacjentami. Bardzo wielu z nich do nas dzwoniło, z tym, że w ich imieniu przez pierwsze trzy lata dzwoniły żony, córki a nawet wnuczki. Tak się złożyło, że ponad 90 proc. tych telefonów pochodziło właśnie od kobiet. I dopiero czasem za pleców partnerek słychać było głosy, a zapytaj jeszcze o i tamto. I to były głosy mężczyzn.
Zabraliśmy się bardzo rzetelnie do pracy. W ciągu tych 10 lat rozprowadziliśmy setki tysięcy różnych materiałów drukowanych, a wśród nich: biuletyn „Gladiator”, broszury edukacyjne, ulotki i plakaty. Innym nurtem naszej działalności były spotkania edukacyjne z lekarzami i pacjentami. Te spotkania cieszyły się dużą frekwencją, przychodziły na nie całe rodziny. I tak przez te 10 lat edukowaliśmy nie tylko pacjentów, ale i ich rodziny.
I ta edukacja sprawiła, że sytuacja się odwróciła i 95 proc. korzystających z telefonu zaufania to są już mężczyźni. Już teraz szczerze i otwarcie mówią o swoich problemach. Proszę sobie wyobrazić, jaka duma nas rozpiera, że tego rodzaju działanie przyniosła aż tak piękny rezultat.
„Gladiator” ma to szczęście, że udało się do współpracy pozyskać wybitne osobistości świata medycznego. Jak układa się ta współpraca?
To także był dość trudny problem. Wszystkiego trzeba się w życiu uczyć, a tym bardziej współpracy z tak wybitnymi osobistościami z dziedziny medycyny onkologicznej. Te kontakty zaczęły się nawiązywać podczas organizowania spotkań edukacyjnych pacjentów ze specjalistami urologii, onkologii i innych działów medycyny. Dzięki naszej inwencji doprowadziliśmy do tego, że te kontakty są dzisiaj liczne i trwałe. Można wymieniać nazwiska tych osób, ale to nie o to chodzi, najważniejsze jest to jakie korzyści przynosi ta współpraca dla pacjentów i ich rodzin, a także dla nas.
Ktoś porównał działalność „Gladiatora” do Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. A jak gra Wasz zespół?
Sztuka polega na tym, że stworzyć zespół zgrany jak orkiestra, mieć w tym zespole dyrygenta i pracować. Wszyscy jak jeden mąż pracujemy w tym zespole społecznie. Nie bierzemy z naszej pracy żadnych profitów, a jednocześnie wiemy jaki mamy cel i co trzeba zrobić, aby Stowarzyszenie mogło się rozwijać. Mamy rozpisane zadania jakby na nuty i dlatego to gra.
Ale to nie tylko ten zespół tworzy orkiestrę. Mamy kilka oddziałów terenowych, które bardzo wydajnie pracują, a niezależnie od tego w 150 miastach i miejscowościach mamy naszych przedstawicieli, którzy pełnią rolę wolontariuszy i pracują na rzecz pacjentów. To dzięki nim nasze materiały docierają i do głównych miast i na prowincję do miejscowej społeczności. Taka działalność przynosi bardzo dobre rezultaty, bo w ten sposób staramy się szerzyć wiedzę na temat chorób układu moczowo-płciowego. A najważniejsze, by ludzie się przekonali, że choroba nowotworowa to nie jest wyrok. Wykryta w porę jest całkowicie do wyleczenia.
Choroby urologiczne są przez mężczyzn często traktowane wstydliwie. Czy udało się zmienić to nastawienie?
Nasz telefon zaufania wskazuje, że to nastawienie zmienia się na lepsze. Mężczyźni nie tylko deklarują otwieranie się na edukację o chorobach urologiczno-onkologicznych, ale coraz częściej podejmują badania w tym kierunku. I to nas cieszy najbardziej. Mówią o tym otrzymywane przez nas listy z podziękowaniami. Piszą często tak: – Dziękuję Wam za to, że kolportujecie takie materiały edukacyjne. Wielokrotnie czytałem te Wasze zalecenia i wreszcie poszedłem do lekarza. Wykonałem badania prostaty i okazało się, że jeszcze zdążyłem, bo to był dopiero początek choroby nowotworowej, a dziś jestem już wyleczony. Jest to ogromna satysfakcja, to nam daje energię i siłę do pracy.
Wiele ważnych problemów udało się rozwiązać dzięki współpracy ze sponsorami. Dlaczego to wsparcie jest takie ważne?
Nasze Stowarzyszenie nie prowadzi działalności gospodarczej. Jedynie korzystamy ze sponsoringu świadczonego zarówno przez osoby prawne, jak i fizyczne. Stąd są pieniądze na druk niezbędnych materiałów edukacyjnych i rozsyłanie ich w terenie. Wszyscy wolontariusze również pracują dla nas bezinteresownie. Składamy tą drogą serdeczne podziękowania wszystkim ludziom dobrej woli, którzy nie szczędzą trudu, aby ta praca przynosiła ważne efekty. Sponsorzy to nie tylko firmy, ale i ludzie, którzy wpłacają jeden procent od podatku od swoich dochodów. Dziękujemy za to serdecznie i apelujemy, aby te kwoty trafiały do nas, a my je obrócimy na pożytek ludzi dotkniętych lub zagrożonych chorobami urologiczno-onkologicznymi. Te pieniądze zgodnie z naszymi zobowiązaniami statutowymi są przeznaczane na edukację pacjentów, ich rodzin i ich bliskich.
Przed „Gladiatorem” stoją nowe wyzwania. Jak Stowarzyszenie zamierza wejść w nowy okres działalności?
Mamy bardzo szerokie plany. Zamierzamy nadal kontynuować działania edukacyjne: organizować spotkania seminaryjne, rozsyłać materiały informacyjne, kontaktować się z pacjentami nie tylko przez telefon zaufania, ale także przez naszą stronę internetową www.gladiator-prostata.pl. z tej strony korzysta miesięcznie ok. 30 tys. internautów. Nam chodzi o to, aby jak największa rzesza ludzi mogła korzystać z naszej oferty.
„Gladiator” nie jest sam. Działa w pewnym otoczeniu organizacyjnym, które tworzą towarzystwa, stowarzyszenia, fundacje. Jak kształtują się kontakty i układa się współpraca?
Na co dzień współpracujemy z Polskim Towarzystwem Urologicznym i z Polską Unią Onkologii. Od lat współdziałamy z dobrze znanymi w Polsce „Amazonkami”. Nawiązaliśmy ostatnio współpracę z Fundacją „Wath Health Care” w Krakowie, którą prowadzi dr Krzysztof Łanda. Zamierzamy wspólnie zorganizować kilka seminariów naukowych o chorobach narządów układu moczowo-płciowego. Mam nadzieję, że to zamierzenie powiedzie się i przyniesie dobre efekty. Niezależnie od tego rozwijamy kontakty z wieloma podobnymi organizacjami w całej Europie. Korzystamy z ich doświadczeń i to co możliwe przenosimy na nasz teren.
Na zakończenie chciałbym złożyć bardzo serdeczne podziękowania wszystkim naszym członkom, sympatykom, wolontariuszom i ludziom dobrej woli, którzy z nami współpracują i pomagają upowszechniać wiedzę o chorobach urologiczno-onkologicznych, a jednocześnie o tym, jak z nimi walczyć, aby cieszyć pełnią życia i zdrowiem.
Rozmawiał: Mieczysław Kozłowski