Żegnaj, Przyjacielu!
Odszedł Jan Joachimczuk, nasz serdeczny Przyjaciel, członek założyciel stowarzyszenia „Gladiator”. Był z nami od samego początku. Dzielił trudy i kłopoty związane z pierwszymi krokami tworzącej się organizacji. Cieszył się, kiedy odnosiliśmy kolejne sukcesy, przybywało członków i sympatyków, stowarzyszenie krzepło i nabierało doświadczeń. Udział w wyprowadzeniu nas na szerokie wody to także Jego wielka zasługa.
Od początku przejął najtrudniejszą działkę – finanse, których strzegł jak oka w głowie. Zawsze sprawdzał dokładnie wszystkie rachunki i faktury – i te przychodzące i wychodzące, prenumerował fachowe pisma finansowe, aby zawsze być na bieżąco, sporządzał niezwykle rzetelnie bilanse i sprawozdania finansowe wysyłane do „skarbówki”. Przedstawiał je do akceptacji na walnych zebraniach naszego stowarzyszenia. Nigdy nie było żadnych zastrzeżeń.
Był skromnym, ciepłym człowiekiem, gotów pomóc każdemu w każdej chwili, zawsze pamiętał o imieninach każdego z nas, dzielił z nami wszelkie radości i troski, jakie przynosiła codzienność. Na zebraniach, kiedy czasem atmosfera była napięta, opowiadał dowcipy, albo przywoływał ze swego smartfona różne humorystyczne scenki i powiedzonka. Kiedy ze względu na pogarszające się zdrowie musiał odejść z Zarządu, pełnił bezinteresownie funkcję doradcy finansowego i stawiał się zawsze do dyspozycji o tej samej godzinie.
Niechętnie wypowiadał się o sobie, swoich troskach i problemach zdrowotnych. Raz jeden podzielił się z biuletynem „Gladiator” swymi uwagami z czasów, kiedy pełnił funkcję Skarbnika.
– Ktoś to musi robić. Podjąłem się funkcji skarbnika na samym początku działalności :Gladiatora”. Do tej pory nie ma chętnych, którzy mogliby mnie zastąpić. Jednym słowem, ciągnę to dalej, dopóki będę miał zdrowie. Kiedy jeszcze byłem czynny zawodowo, zawsze starałem się wykonywać swoje obowiązki jak najlepiej i to mi zostało. Mam pewną praktykę z pracy w „Hucie Warszawa”, gdzie byłem magazynierem, a potem przez wiele lat pracowałem przy różnego rodzaju operacjach finansowych. Miałem np. do czynienia z zakupami materiałów dla huty i ich rozliczeniami. Dało mi to pewien wgląd w rachunkowość materiałową i pomaga do dziś w sprawowaniu funkcji skarbnika.
Będzie nam Ciebie, Jasiu, bardzo brakowało!
Koledzy i Koleżanki z „Gladiatora”