Home » Aktualności » Dlaczego Polki nie robią badań cytologicznych?

Dlaczego Polki nie robią badań cytologicznych?

cytologia-1Nikt jeszcze tak dokładnie nie sprawdził, dlaczego Polki rzadko robią cytologię. Wyniki badań okazały się zaskakujące. Blisko 60 proc. pytanych jako główną barierę wskazało to, że na temat profilaktyki nie rozmawiają z bliskimi i przyjaciółmi. Jest to przecież temat, który powinien być naturalny w rozmowach między kobietami i nie tylko.

Ostrożnie mówiąc, jest to temat tabu, jak mówi współautorka badań Alicja Bukowska-Durawa. Z badań wynika, że efektów nie przynosi też straszenie zachorowaniem na raka ani akcje społeczne z udziałem celebrytek.

Dane statystyczne są przerażające. Tylko w 2007 roku na raka szylki macicy zmarło 1907 Polek, a my przyzwyczailiśmy się do narzekań, że mało Polek wykonuje regularnie badania profilaktyczne.

Nawet jeśli dostaną zaproszenia na bezpłatne badania. W latach 2007-2009 tylko 1/4 kobiet skorzystała z zaproszeń na takie bezpłatne badania w ramach Programu Profilaktyki i Wczesnego Wykrywania Raka Szyjki Macicy.

Cytologia to niestety nadal TABU

Naukowcy z Wyższej Szkoły Psychologii Społecznej sprawdzili, dlaczego Polki nie robią badań cytologicznych. – Pomyślałyśmy, że warto zapytać każdą z kobiet, dlaczego nie robi badania cytologicznego. Takie spersonalizowane badanie pokazało zupełnie inny obraz niż wcześniejsze badania. Pytane kobiety mogły wybierać wśród zestawu 67 barier i korzyści.

Wyniki okazały się bardzo zaskakujące. – Prawie 60 proc. kobiet jako główną barierę wskazywało to, że w ogóle nie rozmawiają z bliskimi kobietami na temat profilaktyki i badań profilaktycznych. A przecież to temat, który powinien być naturalny w rozmowach między kobietami. Możemy powiedzieć, że to temat tabu – stwierdziła współautorka badań.

Nie rozmawiają bo się wstydzą. Zarówno młodsze jak i starsze…

Na 15 najczęściej wskazywanych barier, “aż trzy dotyczą braku rozmów kobiety z kobietą”. – Ok. 40 proc. pytanych wskazało, że nie rozmawia z mamą o badaniach cytologicznych. Prawie 55 proc. powiedziało, że same nie pytają bliskich, czy robią badania cytologiczne – powiedziała Bukowska-Durawa. Wstyd pojawia się u kobiet po 50 roku życia. Ale również wśród najmłodszych badanych, między 18-30 rokiem życia.

Badania pokazały, że niewielki efekt odnosi straszenie kobiet zachorowaniem na raka. – Bombardowanie kobiet objawami raka czy straszenie nie mają sensu. Jesteśmy znieczulone – uważa współautorka badań.

Kobiety, które rezygnują z wykonywania cytologii często wskazywały też na obawę przed bólem, dyskomfort w czasie badania, problem z wygospodarowaniem czasu na wizytę u lekarza.

– Polki wskazują też, że mają inne priorytety. To dla mnie zatrważające. Kobiety wskazują, że korzyści z badań są ważne, ale inne rzeczy są ważniejsze. Zmienia się to, kiedy poznają kobietę, która chorowała na raka szyjki macicy. To powoduje, że przewartościowują życie – mówiła Alicja Bukowska-Durawa.

Większego wpływu nie mają akcje, w których osoby powszechnie znane opowiadają o zagrożeniu chorobą. – Intymna relacja, pojawienie się bezpośrednich rozmów powoduje, że kobiety częściej chodzą do lekarza. Nie ma takiego efektu, gdy widzimy znaną kobietę – aktorkę, modelkę – która mówi o chorobie – dodała współautorka badań “Dlaczego Polki nie robią badań cytologicznych?”.

Wyniki badania przeprowadzonego przez naukowców z SWPS stawiają pod znakiem zaufania efektywność akcji, które w zamierzeni autorów miały zachęcać do badania. Skoro więc ani straszenie, ani udział celebrytek nie przynoszą efektu – jak namawiać do regularnego przeprowadzania cytologii. – Potrzebne są komunikaty aktywizujące. Taka kampanią powinna być skierowana na treści pozytywne – np. zastąpienie słowa “rak” problemem zdrowotnym, powiedzenie “to, że zbadasz się raz na pół roku, sprawi że na rok masz spokój i możesz czuć się zadowolona”. Komunikaty powinny trafiać też do poczucia kontroli. Bo kobiety zwracały uwagę, że jest ważne dla nich aby mieć kontrolę nad zdrowiem – wyliczała Bukowska-Durawa.
Podawała konkretne pomysły – ważne żeby kobiety przypominały sobie wzajemnie o badaniach. Można znaleźć koleżankę, przyjaciółkę i umówić się: w maju będziemy chodzić do lekarza. Rola partnera, męża jest nie do przecenienia. Świadomy mężczyzna, który zapytałby czy partnerka była na cytologii będzie wspaniałym “przypominaczem”.

Jednym z celów publikacji Raportu Siemensa jest umożliwienie lepszego sprofilowania wszelkich działań promujących udział w profilaktyce raka szyjki macicy: powiązania ich choćby z wiekiem odbiorczyń. Jednym z ważnych wniosków wypływających z analizy dostępnych statystyk jest jednak to, że taka perswazja powinna być skierowana do wszystkich grup kobiet.

Okazuje się bowiem, że nawet Polki z wyższym wykształceniem, zamożniejsze i mieszkające w dużych miastach uczestniczą w profilaktyce i wczesnym wykrywaniu raka szyjki macicy rzadziej niż kobiety w Europie Zachodniej, USA czy Korei; przede wszystkim zaś rzadziej, niż jest to wskazane. Pozostaje oczywiście pytanie, jak zachęcać do udziału w badaniach cytologicznych. Najważniejszą dyrektywą wydaje się „nie straszyć”. Po pierwsze, subiektywna ocena ryzyka zachorowania – a zatem lęk przed chorobą – jest podobna u kobiet korzystających i nie korzystających z cytologii.

Próba zwiększania u kobiet poczucia zagrożenia nie skłoni ich więc do przeprowadzenia badania. Co więcej, nietrafione mogą być także komunikaty otwarcie odwołujące się do racjonalnej kalkulacji „badam się, aby wcześnie wykryć raka szyjki macicy”. Dzieje się tak dlatego, że nawet myślenie o możliwości wystąpienia raka jest ważną barierą i wywołuje silny dyskomfort. Nie tylko straszenie ciężką chorobą i śmiercią, ale też bezpośrednie odwoływanie się do zagrożenia nowotworem może wywołać ucieczkę i zamknięcie się („nie chcę nawet o tym myśleć”), zanim autorzy danej kampanii w ogóle dotrą do odbiorczyń ze swym głównym przekazem. Skoro kobiety usuwają ze świadomości jakąkolwiek myśl o raku, naturalnym ich odruchem będzie zaprzeczanie potrzebie udziału w badaniu cytologicznym i unikanie angażowania się w aktywności prowadzące do udziału w prewencji. Efektem częstego straszenia nowotworem jest też znieczulenie na taki przekaz („nic mi to nie robi”). Nawet jeśli taki komunikat okazał się jednorazowo skuteczny, wraz z powtarzaniem „straszenia” jego skuteczność słabnie.

Tymczasem w profilaktyce chorób nowotworowych ważny jest nie tyle jednorazowy efekt, ile regularny udział w badaniach przez wiele lat. Kampanie społeczne w imię skuteczności przekazu muszą więc w jakimś stopniu respektować to powszechne wyparcie, posługując się raczej kategoriami „problemu zdrowotnego” czy „szybkiego podjęcia leczenia i powrotu do zdrowia”. Oczywiście nie chodzi tu o całkowite wykluczenie słowa „rak”, ale o delikatne przeniesienie akcentów. Na czym opierać zatem komunikaty pozytywne? Nasze badania wskazują, że kluczową korzyścią psychologiczną z udziału w cytologii jest poczucie kontroli nad własnym zdrowiem i samopoczuciem.

Najskuteczniejsze w promowaniu profilaktyki może okazać się więc stwarzanie kobietom możliwości jakiejś formy uczestnictwa w kampanii i pokazywanie stojących przed nimi decyzji, omawianie z nimi ich punktu widzenia – nie zaś jednokierunkowa perswazja i edukacja. Istotne może być także zwrócenie uwagi na warstwę językową komunikatów: użycie języka podkreślającego i wzmacniającego poczucie kontroli będzie wsparciem „partycypacyjnej” formuły kampanii; krótko mówiąc, chcemy, aby kobiety raczej „kontrolowały swoje zdrowie” i „brały udział” w badaniach, niż „poddawały się” im i „były badane”. Warto także pamiętać, że bariery najczęściej wskazywane przez kobiety były od nich w mniejszym lub większym stopniu zależne, a zatem potencjalnie możliwe do przełamania. Bariery poza ich kontrolą – na przykład związane z organizacją systemu ochrony zdrowia – są subiektywnie znacznie mniej ważne. Jedną z najistotniejszych barier okazał się brak rozmów na temat cytologii i ogólnie zdrowia z bliskimi osobami, przede wszystkim kobietami.

pamiętaj o cytologiiByć może najskuteczniejszą strategią motywowania do profilaktyki będzie zatem nie tyle skłanianie do wzięcia udziału w badaniach, ile podsunięcie pomysłu (i narzędzi) otwartej rozmowy z matką, siostrą, córką czy przyjaciółką. Będzie to miało tę dodatkową korzyść, że wzmocni w odbiorczyniach takich działań poczucie sprawczości: to one podejmą inicjatywę rozmowy. Jeśli zaś nakłonią bliską sobie osobę do zrobienia badań, same zapewne także udadzą się do lekarza – choćby po to, aby uniknąć dysonansu poznawczego.

Wskazana wydaje się natomiast ostrożność w wykorzystywaniu wizerunku osób, które same miały raka szyjki macicy. Co prawda kobiety, które znały kogoś takiego, były bardziej skłonne wykonywać badania cytologiczne, jednak należy pamiętać, że mówimy tu o poziomie osobistych relacji. Tymczasem publiczna kampania, która odwołuje się 38 do tego rodzaju doświadczeń, może raczej uruchomić opisaną wyżej reakcję uniku i racjonalizacji: „tak, ona miała raka szyjki macicy, ale mnie to nie dotyczy”. Polki wykazały się stosunkowo wysoką wiedzą na temat badania cytologicznego, jednak zauważyliśmy pewną zależność między poziomem wiedzy a uczestnictwem w profilaktyce. Warto więc wzbogacać kampanie promujące badania o podstawowe przynajmniej informacje.

Lekarze wskazują często, że nie mają czasu na omawianie profilaktyki nowotworowej i edukowanie w tym zakresie. Choć wydaje się to niezgodne z intuicją, z badań nad komunikacją lekarz–pacjent wynika, że stawianie pytań otwartych o przyczyny zachowań pacjenta prowadzi do skrócenia czasu konsultacji i czasu potrzebnego do uzyskania trafnej diagnozy. Jak zatem skutecznie zmotywować kobiety do profilaktyki raka szyjki macicy?

Można zapytać, dlaczego zdaniem pacjentki warto chodzić na badania cytologiczne, co utrudnia jej regularny udział w badaniach, a co w nim pomaga. Lekarz może uzyskać większe zaufanie pacjenta i wyższy stopień przestrzegania swoich zaleceń, stosując empatyczne komunikaty: „rozumiem, że istnieją różne przeszkody dla regularnego udziału w badaniach cytologicznych”, „kobiety często mówią o barierach, takich jak…; nikt nie wątpi, że takie czy inne trudności mogą być ważne, ale na pewno uda się je pokonać”. W opinii lekarzy najsilniejsze bariery dotyczą emocji (wstyd, zakłopotanie), podczas gdy w opinii pacjentek rodzajów barier jest dużo więcej (kwestie organizacyjne, za słabe wsparcie społeczne ze strony innych kobiet, problemy z komunikacją wyników, brak informacji, miejsce badań cytologicznych na liście osobistych priorytetów), a te dotyczące wstydu i zakłopotania nie są najważniejsze.

W rozmowie o badaniu cytologicznym nie warto zatem podkreślać roli tych czynników, nawet jeśli wydaje się to intuicyjnie zasadne. Wyjątkiem są kobiety powyżej 50. roku życia, dla których te bariery mają znaczenie – w ich przypadku należy zadbać o jeszcze większą dyskrecję i poszanowanie intymności w sytuacji badania. Zachęcając do udziału w badaniach, należy koncentrować się na przekazie pozytywnym, akcentując korzyści: „będzie Pani wiedzieć, czy Pani zdrowie jest w porządku”, „kobiety, które badają się regularnie, mówią, że mają poczucie kontroli nad swoim stanem zdrowia, że czują się bezpieczniej i spokojniej”, „będziemy mogli szybko wykryć ewentualne problemy i szybko je leczyć”.

Warto też nagradzać właściwe postawy, na przykład pochwałami. Zwiększa to prawdopodobieństwo ich podtrzymania, zwłaszcza jeśli lekarz okaże przy tym zrozumienie sytuacji pacjentki: „cieszę się, że udało się Pani przyjechać na cytologię, choć pewnie trudno znaleźć na to czas, tyle jest innych ważnych spraw”. Należy podkreślić, że sama edukacja – omówienie z pacjentką celu badań cytologicznych, zasad udziału, czynników ryzyka – jest nieskuteczna, nie prowadzi do częstszego udziału w cytologii. Badane argumentowały, że nie chodzą na cytologię, bo ich lekarz tego nie zalecił. Ważne jest więc, aby poza ginekologiem także lekarz rodzinny i inni lekarze, z którymi kobiety mają kontakt, regularnie zalecali wykonywanie badań profilaktycznych. Pewne grupy kobiet szczególnie rzadko chodzą na badania cytologiczne.

Czynnikami ryzyka są m.in. nadwaga i otyłość, przewlekła choroba, depresja, skrajnie stresujące doświadczenia życiowe (na przykład przeżycie przemocy), posiadanie dwójki lub więcej dzieci. Warto zatem, by lekarz rodzinny czy specjalista mający pod stałą opieką taką pacjentkę zapytał ją, czy była w ostatnim roku na badaniach cytologicznych i odebrała wyniki. Część barier wskazywanych przez kobiety dotyczy personelu medycznego i organizacji służby zdrowia. W ich przełamaniu pomoże empatia, wykazanie, że wie się o istnieniu tych barier i rozumie, jak utrudniają regularny udział w badaniach profilaktycznych: „wiem, że trzeba czekać w kolejce na badanie, przykro mi, że Pani czekała”, „rozumiem, że bywają przykre doświadczenia w kontaktach ze służbą zdrowia, ale spróbujemy działać tak, by dobrze się Pani u nas czuła”.

Kobiety często wskazywały, że badanie jest nieprzyjemne. Najprostszym sposobem zmniejszania tego dyskomfortu w czasie badania jest powiedzenie pacjentce, jak długo będzie ono trwało. Wyniki badań eksperymentalnych wskazują, że pacjenci, którym zapowiada się, że badanie będzie trwać 1–2 minuty, zgłaszają mniejszy ból i dyskomfort.

źródła:

http://www.polskatimes.pl/artykul/401868,alarmujacy-raport-polki-nie-robia-badan-cytologicznych,id,t.html?cookie=1

http://kobieta.wp.pl/kat,114154,title,Dlaczego-Polki-nie-robia-cytologii,wid,15237591,wiadomosc.html?ticaid=114610

http://publicznecentraonkologii.pl/pacjent/wp-content/uploads/sites/2/2015/02/Raport-Rozwa%C5%BCna-i-profilaktyczna.pdf